Konwersja, czyli królowa statystyk E-commerce. Przekłada się bezpośrednio na zyski i to powiązane z nią miary pozwalają określić, czy cały projekt się opłaca. Co jednak, gdy pompujesz czas i pieniądze w swoją stronę (a często także inne), a efektów jakoś nie ma? Albo ich wzrost jest raczej mierny? Gdzieś w systemie musi być dziura lub co bardziej prawdopodobne – kilka dziur. Aby je wykryć, konieczny będzie audyt optymalizacji konwersji. Polecamy wykonać go w profesjonalnej agencji, jednak podstawowe błędy można znaleźć i samodzielnie. Rekomendujemy też pomoc kogoś z zewnątrz, kto spojrzy na stronę świeżym okiem bez uprzedzeń. Zaczynajmy!
Przede wszystkim określ, po co robisz audyt optymalizacji konwersji
Masz jakiś problem?! Tak, wiem, chcesz więcej konwersji. A tak serio, to należy określić jasno sprawę, na przykład: „mimo podwójnego zwiększenia środków na reklamę, liczba konwersji nie wzrosła”. Albo „60% zakupów kończy się porzuceniem koszyka”. Z jasno określonym problemem możesz go rozwiązywać już w trakcie audytu, pomoże to też w zwróceniu uwagi na wiele detali.
Szukamy niewykorzystanego potencjału
Wiele osób wiąże bezpośrednio ilość konwersji z ruchem. Błąd! Oczywiście nie da się zrobić konwersji bez ruchu, ale to nie wystarczy. Po pierwsze musi to być ruch wartościowy, czyli ludzie, którzy są realnie zainteresowani Twoją działalnością i mogą być potencjalnymi klientami. Po drugie musimy sprawdzić, czy ci użytkownicy nie napotkają po drodze jakichś przeszkód. W związku z tym audyt optymalizacji konwersji nie ma wpłynąć na zwiększenie ruchu (co więcej, nierzadko przekłada się na jego zmniejszenie), ale na maksymalne go wykorzystanie, a więc zwiększenie skuteczności.
Zaczynamy od przyjrzenia się użytkownikom oraz ich oddziaływaniom ze stroną
Najpierw zestaw swoją realną grupę docelową z tym, co było zakładane przy budowaniu strony. Będą tu oczywiście potrzebne wszelkie możliwe dane, a przede wszystkim te z Google Analytics, a także informacje, które do tej pory udało się zdobyć dzięki rejestracji użytkowników. Czy na pewno celujesz w odpowiednich ludzi? Czy komunikujesz się językiem do nich dopasowanym? Dobrze będzie też przeanalizować pod tym kątem konkurencję. Bardzo ważne jest prześledzenie ścieżek, jakie przechodzą po Twojej stronie – często jeden element (na przykład kontrowersyjne zdanie) potrafi zniechęcić wielu ludzi. Audyt optymalizacji konwersji to więc również sprawdzenie odbiorców i ich wymagań.
Audyt optymalizacji konwersji – aspekt techniczny
To często pomijane, ale na nieproporcjonalnie małą liczbę konwersji wpływa często złe działanie strony. Długie ładowanie się, błędne przekierowania, zbyt duże obrazki czy powolny hosting – to najczęstsze błędy. Ich usunięcie jest stosunkowo proste i bardzo skuteczne.
UX i estetyka – daj ludziom szansę
Strona internetowa nie może być labiryntem. Im krótsza i bardziej intuicyjna droga od landing page do potencjalnej konwersji, tym lepiej. Sprawdź, czy elementy są czytelne i działają, czy opisy są jasne i czy na pewno każda pośrednia strona jest konieczna. Warto sprawdzić także elementy interaktywne – do tego celu świetnie nadaje się tzw. mapa cieplna. Osoba z zewnątrz, o której wspominaliśmy wcześniej będzie bardzo przydatna przy ocenie czcionek, wyglądu strony, czytelności i ogólnej przystępności.
Skąd biorą się użytkownicy – źródła ruchu
Tu bardzo często czeka niespodzianka – Twoi potencjalni klienci wcale nie muszą przybywać stąd, skąd powinni. Analiza pozwala też określić, które kanały pozyskiwania ruchu są skuteczne i na tej bazie wdrożyć podobne działania w miejscach, gdzie nic się nie dzieje. To także ogromna baza wiedzy pozwalająca na skuteczniejsze pozycjonowanie strony.
A może masz błędy w pozyskiwaniu danych? Audyt optymalizacji konwersji obejmuje sprawdzenie ich wiarygodności
Bardzo często zamieszanie jest wywołane błędnymi danymi. Może to być kwestia źle zaimplementowanych webhooków albo kodu śledzącego na stronie, a może wynikać z nieprawidłowego ustawienia narzędzi do analityki.
Każdy audyt optymalizacji konwersji powinien łączyć kwestie techniczne z UX oraz analizą użytkowników. Gwarantujemy, że „coś” się znajdzie. Na całe szczęście to zazwyczaj suma niewielkich problemów, które można sprawnie po kolei rozwiązać i wykorzystać pełen potencjał strony do generowania konwersji.