Czy grozi nam bezrobocie copywriterów? Czy freelancerzy wyjdą na ulice i zaczną obrzucać siedziby firm informatycznych oraz komputerowych butelkami z benzyną? Wszystkich (a szczególnie tych mieszkających w centrach dużych miast) uspokajamy – na razie nam to nie grozi. Nie oznacza to jednak, że AI można lekceważyć. Sztuczna Inteligencja, choć znacznie różniąca się od komputera HAL 9000 czy Skynetu, jest już powszechnie dostępną technologią. Co więcej, jest w stanie napisać w miarę sensowny, choć obarczony sporymi wadami tekst. Skąd więc spokój i rezerwa (całkowicie ludzkich) autorów niniejszego artykułu?
Jak działa sztuczna inteligencja w przypadku pisania?
Przede wszystkim rozwiejmy wątpliwości – to nie jest świadomy system, ale bardzo zaawansowany algorytm. To, co go wyróżnia, to umiejętność uczenia się i autoanalizy. W przeciwieństwie do typowych skryptów wyniki jego pracy nie są sumą zaprogramowanych komend. Sztuczna Inteligencja czyta setki tysięcy prac i na ich podstawie tworzy własne, uwzględniając ich skuteczność, styl, a także narzucone przez użytkownika filtry. Odpowiednie słowa kluczowe, cele, język – AI wprowadzi to wszystko z matematyczną dokładnością.
Na razie nie ma się czego obawiać
Na czym więc polega problem? Sztuczna Inteligencja nie „wie”, o czym pisze. Opiera się na dostępnych treściach, a nie tym, co one przekazują. A to, przynajmniej na razie oznacza, że w przypadku bardziej złożonych kwestii, jak na przykład poradniki techniczne, nie jest w stanie stworzyć spójnej instrukcji. Co więcej, nawet jeśli uda się dostosować tekst do wymagań wyszukiwarek, brak mu „ludzkiego” polotu i oryginalności. Jak na razie próby dorzucania mniej związanych z tematem dygresji czy poczucia humoru kończą się kuriozalną niespójnością. Problemem jest też weryfikacja informacji – Sztuczna Inteligencja jest niesamowitym powielaczem, ale jeśli w tekstach źródłowych powszechnie występują błędy, dostaną się one też do jej pracy.
Z pewnością może znacznie usprawnić pracę
Czy to znaczy, że mamy do czynienia z ciekawostką lub maszynką do masowego produkowania tekstów zapleczowych? Niekoniecznie. Jak wspominaliśmy, Sztuczną Inteligencję wyróżnia niezwykła skuteczność w dostosowaniu SEO oraz szybkość. Choć właściwie nigdy jej produkty nie nadają się do natychmiastowej publikacji, mogą być świetną i solidną bazą. Zadaniem copywritera jest wtedy redakcja takiego tekstu. Nie chodzi tu tylko o wyłapanie błędów, ale dorzucenie do treści oryginalnych wtrąceń, poprawki stylu, ujednolicenie. Niezwykle przyspieszony jest też proces wyszukiwania informacji na dany temat, choć oczywiście nie wolno ufać im bezgranicznie. Branżowe badania wskazują także, że ten sposób pracy pozwala na uzyskanie większej skuteczności tekstów.
Sztuczna inteligencja to narzędzie obusieczne
Gdy do niego zbytnio przywykniemy, odruchowo chcemy mu ufać. A to niestety przekłada się na liczbę błędów merytorycznych, które prześlizgują się do opublikowanych artykułów. Drugim problemem jest tendencja do stopniowego przyzwyczajania się i akceptowania bezbarwnego tonu pisarskiego Sztucznej Inteligencji. Zamiast korygować, copywriter nasiąka, co negatywnie odbija się na efekcie końcowym. Czytelnicy to czują. To o tyle ciekawe, że zderza się dodatkowo z coraz bardziej zaawansowanymi algorytmami wyszukiwarek, które premiują naturalny styl pisania. Możemy się więc spodziewać, że najbliższe lata przyniosą też coraz większe wyczulenie na specyficzny styl „robotów pisarskich”.
Z pewnością Sztuczna Inteligencja będzie doskonalona w tempie zadziwiającym nawet samych twórców i z narzędzia pomocniczego może stać się nawet podstawowym. Nadal jednak będzie musiał obsługiwać ją ktoś z dobrym piórem i wyczuciem słowa pisanego. Copywriterzy mogą więc spać spokojnie, pod warunkiem, że będą trzymać rękę na pulsie. Maszyny nie zabiorą im pracy, ale trzeba będzie nauczyć się z nimi współpracować.